Forum Forum Fanów Serialu Ostry Dyżur - ER Strona Główna Forum Fanów Serialu Ostry Dyżur - ER



Kroniki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Fanów Serialu Ostry Dyżur - ER Strona Główna -> FanFic
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Abby Carter
Stażysta



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 1272
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Pią 9:10, 22 Gru 2006    Temat postu: Kroniki Back to top

Jest to opowiadanie, które dopiero zaczynam pisać i z ER ma neiwiele wspólnego. Prawdopodobnir przejdzie ejscze niejedną zmianę, ale mimo wsyztko publikuję tutaj ten mały kawałek i zaezy mi na waszych
Jedno krótkie słowo. Pięć liter, w których zawiera się tajemnica życia. Początek… i mój koniec.

*

Wracałam dzisiaj do domu. Pewnie powiesz: Jak zwykle; w końcu robię to nieprzerwanie od lat. A ja, jak gdyby nigdy nic odpowiem: Tak, masz rację. Wracałam dzisiaj do domu tą samą drogą, którą przemierzam od ponad szesnastu lat. Jednak nie dowiesz się, że tym razem było inaczej. Inaczej, ale nie tak jak sądzisz.

Po raz pierwszy ujrzałam w pełni jesienną szarugę w tym wielkim mieście, które było moim domem od zawsze. Szare ulice. Szare domy. Jeszcze bardziej szarzy ludzie, mijający się bez słowa na zatłoczonym chodniku. Ani jeden uśmiech nie rozjaśnia rzeczywistości, wszyscy są ponurzy, są tak zajęci własnymi problemami, że nie dostrzegają otaczającego ich świata. Dzisiaj po raz pierwszy nie miałam ochoty tego zmienić. Nad wszystkim górowało słońce, okrągłe i ognistoczerwone, jakby wyjęte z obrazów fowistów. Jego promienie na kilkanaście minut spowiły miasto krwawym całunem.

Stałam bez ruchu na środku chodnika. W kałuży odbijała się moja zamyślona twarz. Pozwalałam, aby tłum rozgniewanych ludzi trącał mnie, mrucząc przekleństwa pod moim adresem. Nie zwracałam na to uwagi, bo nie miało to znaczenia. Nic nieznaczący epizod, który zaraz zostanie zapomniany.

Sam widzisz, że był to niezwykły powrót do domu. Nie odwiedziłam pobliskiego sklepu, żeby kupić pęczek czerwono-różowych rzodkiewek i gruszki, które tak lubisz. Nie rozsyłałam pogodnych uśmiechów do każdego, kto przeszedł obok mnie. Nie rozmyślałam o tym, jakie pytania dać drugoklasistom na klasówce. Ani o tym, żeby tegoroczne wakacje spędzić w Paryżu. Myślałam o Tym. O Tobie. O Nas. O Tym, Co Będzie…

Teraz też o Tym myślę. Jak zwykle. Stoję w naszym salonie i spoglądam na ciebie spod oka. Właśnie popijasz mocną herbatę i czytasz po raz kolejny „Rok 1984”. Emocje, wywołane słowami przemawiającymi prosto do serca, odbijają się na twojej twarzy. Ja przez ostatni tydzień nauczyłam się ukrywać głęboko w sobie to, co czuje.

Gdybyś o Tym wiedział, odłożyłbyś książkę i podszedłbyś do mnie, otoczył ramionami i powiedział, żebym się nie martwiła... Stalibyśmy tak, aż aromat herbaty rozpłynąłby się w powietrzu, a mój strach popadł w zapomnienie. Więc dlaczego nie potrafię ci Tego powiedzieć? Dlaczego stoję tutaj, bezmyślnie skubiąc rękawy ciemnozielonego swetra i próbuję ubrać w słowa myśli i uczucia zamiast przejść do czynów?

Chwila gorąca. Spoglądasz na mnie znad pożółkłych kartek powieści. Przepełnia mnie wstyd, gdy widzę ten uśmiech. Tak ciepły i ufny… Z trudem wytrzymuje twoje spojrzenie. Czuje się winna, bo niebawem będę musiała zburzyć twój szczęśliwy świat. Twoje marzenia i plany. Przelać na ciebie część swoich obaw. Chyba zauważyłeś, że coś jest nie tak, bo znowu podnosisz wzrok. Twoje oczy tym razem uważniej badają każdy centymetr mojej twarzy, wyszukując czegoś, co potwierdziłoby twój niepokój. Dlaczego właśnie teraz moje emocje znowu musiały wziąć górę? Ścisnęły mnie za gardło, zabierając oddech… Ciężko wciągam powietrze, czując jak drapie mnie w podniebienie, a broda i kąciki ust mimowolnie zaczynają drgać. Nie teraz! To nie jest właściwy moment… Jednak stało się. Samotna łza spłynęła po moim policzku, nie umykając twojej uwadze…

Odkładasz książkę na stolik, nawet nie kłopocąc się zaznaczeniem strony, na której jesteś. Winston i Julia przestają się liczyć. Ich tragiczna historia już nic nie znaczy. Nawet nie wiesz jakbym chciała, żeby tragizm miłości był ci znany tylko z kart książki. Nie chcę cię smucić, pozbawiać nadziei. Nie chce obawiać się, że przeze mnie mógłbyś to wszystko stracić. Stracić cząstkę siebie. Jednak wiem, że To kiedyś nadejdzie. Ale na razie to tylko cień, który majaczy na drodze naszego życia, z każdą chwilą zyskując na wyrazistości.

Przytulasz mnie bez zbędnych słów. Chce się wyrwać i uciec jak najdalej. A jeszcze bardziej mam ochotę rozpłakać się w twoich ramionach i mieć to już za sobą… Aromat herbaty wciąż unosi się w powietrzu, gdy podejmuję decyzję. Nie mogę tego dłużej ukrywać.

*

Księżycowa poświata powoli znika z nieba, szykującego się na przyjęcie nowego dnia, ustępując miejsca październikowemu słońcu. Na stoliku wciąż stoi twoja niedopita herbata, ale jej zapach już nie unosi się w powietrzu. Wyparły go emocje przesycające każdy zakamarek naszego mieszkania. Strach. Ból. Szok. A nad tym wszystkim góruje słonawa woń naszych łez.

Już od kilku godzin siedzimy bez ruchu na kanapie. Twoja ręka otacza mnie w pasie, przyciągając mnie do ciebie, jakbyś chciał mnie zatrzymać na zawsze. Od tygodnia wiem, że to jedynie nietrwałe marzenia. Dowiedziałeś się o tym zaledwie kilka godzin temu, ale czuję, że przeżywasz to bardziej niż mnie. Boisz się cokolwiek powiedzieć, nie chcesz mnie wystraszyć jeszcze bardziej. To, co chciałbyś powiedzieć zada mi ból. Ale rozumiem, przynajmniej staram się.

- Powiedz coś… - Przerywam ciszę. Chcę to usłyszeć. Muszę to usłyszeć. Co jest dla ciebie ważniejsze? Podnosisz głowę, spoczywającą na moim ramieniu, przekręcasz ją i spoglądasz mi w oczy. Łzy odbijają się w twoich oczach. Widzę w nich strach, będący idealnym odbiciem tego, co czuję. Dotykasz wargami mojego ucha. Przechodzą mnie ciarki, gdy łaskocze mnie twój ciepły, drżący oddech. Dociera do mnie nieme pytanie: jak długo będzie dane nam cieszyć się swoją obecnością?

- Kocham cię – szepczesz mi do ucha miękkim, łamiącym się głosem. Oczywiście, że ci wierzę. I właśnie, dlatego twoje słowa tak mnie bolą… Bo wiem, że będę musiała cię zostawić. Przytulam się do ciebie, wdychając i zapamiętując twój niepowtarzalny zapach. Wiem, że chcesz o tym porozmawiać, ale jeszcze nie potrafię. Może dzisiaj do tego wrócimy. Albo jutro. Nawet, jeżeli nie, to wcale nie ucieknie… Będzie się czaiło w mroku, ścigało nas i powracało w najmniej odpowiednich momentach. Aż w końcu nauczymy się z tym żyć. Jak ze starym dobrym przyjacielem…

Miękką ciszę, która otaczała nas pierzyną pozornego bezpieczeństwa złamał ostry dźwięk budzika, który rozległ się w naszej sypialni. Znak, że nie możemy dłużej tak siedzieć. Dzisiaj też jest dzień i mimo wszystko musimy go przeżyć. Ale oboje mamy bolesną świadomość, że od tej pory nic nie będzie takie samo.



I.

Kolejny ciężki ranek. Jemy w ciszy śniadanie, ty kanapkę z szynką i pomidorem, a ja twarożek z rzodkiewkami. Do tego moja ulubiona herbata. Z sokiem malinowym i goździkami. Wiem, że powinnam wypić sok pomarańczowy, w końcu teraz muszę o siebie podwójnie dbać, ale ciężko mi zrezygnować z tego niepowtarzalnego smaku. Kiedy mieszam srebrną łyżeczką brązowo-czerwoną zawartość kubka, uświadamiam sobie, że mnie obserwujesz. W milczeniu. Chciałabym wiedzieć, o czym myślisz. Znowu zastanawiasz się jak mnie przekonać? Przecież znasz mnie od tylu lat i wiesz, że nigdy tego nie zrobię.
Wzdycham i podnoszę głowę, napotykając twój smutny wzrok, zamaskowany przez szybki i nieszczery uśmiech.

- Patryk… Nie musisz udawać. – Mój głos tonie w nutach jednej z wesołych i skocznych piosenek, które puszczają w radiu z samego rana. Traktujesz moje słowa jak wybawienie od niemiłego zobowiązania i na twoją twarz znowu wpływa rozterka.

- Posłuchaj... – zaczynasz niepewnym tonem. Odrywam wzrok od twoich brązowych tęczówek. Teraz wpatruje się w jasnobrązowy sęk na naszym stole. Moje serce przyśpieszyło. - mamy jeszcze cztery tygodnie… Później będziemy mieli dzieci. Nawet trójkę. Dwóch chłopców i dziewczynkę… Kupimy psa. Biszkoptowego labradora.
- Przestań – przerywam zimno, starając się nie ukazać swoich emocji. W moich oczach zbierają się łzy, ale ty ich dostrzegasz. – Najpierw musiałabym wyzdrowieć. A wcale nie ma na to dużych szans. – Wciąż ten zimny, bezuczuciowy głos, tak sprzeczny z tym, co czuję.

Kto by pomyślał, że właśnie mówię o swojej śmierci? Nawet śmierć rybki w szkolnym akwarium wywołuje u mnie większe emocje. Ironia krąży w moich żyłach jak trucizna. Nie mam już łez. Nie mam już sił. Nie potrafię się zadręczać. Przecież na każdego przyjdzie kiedyś czas. Dlaczego po prostu nie możesz zaakceptować mojej decyzji? Dlaczego musisz sprawiać, że to wszystko jest o tyle trudniejsze?

Prawda jest taka, że już się pogodziłam. To było jedyne właściwe rozwiązanie z tej beznadziejnej sytuacji. Oczywiście mogłam postąpić wbrew swoim przekonaniom. Mogłam pójść do lekarza, usiąść na tym zimnym fotelu w bezosobowej szpitalnej sali i pozbyć się cząstki siebie. Cząstki nas. Naszej przeszłości i przyszłości. Poświęcić jedno istnienie na korzyść mojego.

Ale oczywiście tak nie zrobiłam i nie zrobię. Nie wahałam się nawet piętnastu sekund. Chociaż, może powinnam? Porozmawiać z tobą, naszymi bliskimi. Może wtedy dużo łatwiej byłoby ci zaakceptować to rozwiązanie.

Zostanę matką. Nawet, jeżeli będę musiała złożyć taką ofiarę.

Dla Ciebie warto poświęcić wszystko, moje Małe Kochanie.

Tylko szkoda, że Twój tata nie potrafi tego zrozumieć.

- … błagam cię… – Dopiero po chwili zorientowałam się, że wciąż próbujesz mnie przekonać. Podnoszę głowę i znowu spoglądam ci w oczy. Odbijają się w nich łzy. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym poczuć złość. Na ciebie. Na twój upór. Jakbym chciała zagłuszyć te wyrzuty sumienia wywołane tym, że moja decyzja zadaje ci ból.. Ale nie potrafię. Nie potrafię…

Wstaję, zostawiając na stole niedojedzony twarożek i pełen kubek herbaty. Będzie najlepiej, jeżeli pójdę do pracy. Wiem, ucieczka od problemów nic nie da. Jednak nie możemy kontynuować naszej „rozmowy”. To zbyt poważny temat, nie możemy pozwolić, żeby emocje wzięły górę.

W pośpiechu wrzucam do torby sprawdzone klasówki, pióro i książkę. Niedbale narzucam zielony płaszcz na ramiona. Do moich uszu docierają twoje zatarte słowa, z których nic nie rozumiem. I nie chcę zrozumieć. Nie teraz. Wychodzę z mieszkania, lekceważąc głośne bicie serca i łzy, które uderzają mi do oczu. Nic się nie stało. Kiedyś zrozumiesz. Wiem, że tak będzie.

*

Cały dzień w mojej głowie odbijały się twoje słowa, przed oczami stawała twoja twarz. Migocące w oczach łzy. Twoje prośby. Powracały do mnie w najmniej oczekiwanych momentach. Gdy nie byłam przygotowana na ich uderzenie, gdy nie byłam w stanie obronić się przed nimi.

I chociaż tak bardzo mi wstyd, byłam gotowa To zrobić. Dla ciebie. Moje uczucia przestały mieć znaczenie, chciałam tylko zetrzeć cierpienie i ból z twojej twarzy. Nie chcę żebyś rzucał na mnie ukradkowe spojrzenia, gdy myślisz, że nie widzę. Kalkulował w myślach czas, który nam pozostał.

Sam widzisz, że był to jeden z moich najgorszych dni w pracy. Moje roztargnienie i smutek, a momentami złość, jak zwykle było widać na pierwszy rzut oka. Właśnie, dlatego wszyscy mnie unikali. A ja nie mogę powiedzieć, że było mi z tego powodu przykro. Podobnie nie mogę powiedzieć, że żałuję, ze lekcje się skończyły i mogę wracać. Do domu. Do ciebie. Mimo wszystko pragnę, żeby czas się zatrzymał, albo cofnął. Boję się momentu, w którym stanę przed tobą i będziemy musieli zakończyć to, co zaczęliśmy. Przeprowadzić poważną rozmowę. O tym, co nas czeka. Nieuchronnie. Bez wyrozumiałości.

Idę opustoszałym korytarzem. Otacza mnie głęboka cisza. I moje kroki, które słychać nienaturalnie głośno – miarowe stuk-puk. Aż chcę się krzyknąć. Moje serce przyśpiesza. Trudno sobie wyobrazić, że jeszcze kilkanaście minut temu to miejsce tętniło życiem, wypełnione młodymi ludźmi. Pusta szkoła zawsze mnie przygnębiała. Nie znosiłam jej gdy wszelkie życie w niej zamierało, a zarazem pociągała mnie. Było – i wciąż jest – w niej coś tajemniczego. Jakby kryła w sobie jeden z największych sekretów.

Przez niecałe pięć minut, które zajmuje mi droga z parteru na drugie piętro moimi jedynymi towarzyszami są skłębione myśli i nieruchome twarze absolwentów uwięzione za szklanymi ramami. Gdzieś wśród nich jest moja. Jak zwykle uśmiechnięta. Czy gdybym miała świadomość tego, z czym przyjdzie mi się zmierzyć za kilka lat starłaby uśmiech z mojej twarzy? Czy zaśmiałabym się przeznaczeniu prosto w twarz, nie wierząc w ani jedno słowo?

Drzwi do pokoju nauczycielskiego są zamknięte. Biorę głęboki oddech, nim je otworzę. Nikt nie musi wiedzieć, że w moim wnętrzu przez cały dzień toczyła się burzliwa walka emocji i rozsądku. Doskonale wiem, że można ze mnie czytać niczym z otwartej księgi. Czasem to pomaga, ale częściej komplikuje…

Jeszcze jeden głęboki oddech. Przywołuję obojętny wyraz twarzy. Już w porządku, moje lęki schowały się głęboko w moim sercu. Z pozornie czystym sumieniem mogę wejść do środka i odbyć codzienny rytuał związany z tym miejscem: wymiana plotek, grzecznościowych zdań i uwag odnośnie uczniów. Mimo że nauczyłam się spełniać te mniej i bardziej oficjalne obowiązki z minimalnym zaangażowaniem, niemal machinalnie, mam cichą nadzieję, że pokój będzie opustoszały.

Otwieram drzwi i wchodzę do środka, ze sztucznym uśmiechem na twarzy. To, co zobaczyłam, a raczej, kogo zobaczyłam skutecznie odbiera mi resztkę pozorów. Moje serce nie wie, co robić. Zatrzymać się, czy przyśpieszyć. Moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa, a oczy są utkwione w nieoczekiwanym gościu. Nie miałam pojęcia, że stanie się to tak szybko…

*

cdn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Abby Carter dnia Wto 2:22, 06 Lut 2007, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Avonelee
Lekarz



Dołączył: 06 Paź 2006
Posty: 1574
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

 PostWysłany: Pią 18:12, 22 Gru 2006    Temat postu: Back to top

jejku boskie.... :loll:.....kurcze te talenty chyba sie coraz lepiej ujawniają....Wink

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
mroofkaa
Praktykant



Dołączył: 25 Wrz 2005
Posty: 696
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

 PostWysłany: Pią 20:37, 22 Gru 2006    Temat postu: Back to top

Po prostu świetne. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Abby Carter
Stażysta



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 1272
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Pią 21:18, 22 Gru 2006    Temat postu: Back to top

dzięki Wink
i cieszę się, że nei ejst takei starszne^^


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
jolek
Praktykant



Dołączył: 01 Gru 2006
Posty: 473
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

 PostWysłany: Pią 21:56, 22 Gru 2006    Temat postu: Back to top

wcale nie jest straszne, tylko świetne Smile czekamy na ciąg dalszy!

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Abby Carter
Stażysta



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 1272
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Pią 23:18, 22 Gru 2006    Temat postu: Back to top

Very Happy Kiedy go napiszę to na pewno Was nie zostawię ;] Niestety nie powiem, żeby owy fick pisał się łatwo, tematyka nei jest tak miła i przyjemna, a żebym mogła na dobre zanurzyć sięw jego stylu musi minąć sporo czasu... I chciałabym, aby pomysł wpełni wyklarował się w mojej głowie...

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
jolek
Praktykant



Dołączył: 01 Gru 2006
Posty: 473
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

 PostWysłany: Sob 17:35, 23 Gru 2006    Temat postu: Back to top

trzymam mocno kciuki i życzę powodzenia! ale spoko będę cierpliwie czekać Smile

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Abby Carter
Stażysta



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 1272
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Pon 17:29, 08 Sty 2007    Temat postu: Back to top

*

Stoisz tyłem do drzwi. Zamyślony. Niedostępny, ale wiem, że to tylko pozory, przykrywka i tarcza przed nieżyczliwymi, którzy niosą za sobą ból. Dobrze pamiętam, że na początku naszej znajomości miałam cię za kogoś oschłego i niesympatycznego. Na szczęście szybko odkryłam własną pomyłkę, odkrywając, że jedynie boisz się otworzyć, boisz się odrzucenia i nie chcesz dać siebie komuś, kto na to nie zasługuje. A jednak nie byłeś bezbronny tak, jak jestem ja. W twojej postawie kryła się siła, która każdego dnia, każdej godziny dodaje mi sił.
W ostatniej chwili udało mi się przytrzymać dziennik, który prawie wypadł mi z rąk. Czuję na sobie zainteresowane i ukradkowe spojrzenia współpracowników. Niektórzy z nich myślą, że mnie znają. Ale tak naprawdę jesteś jedyną osobą, która mnie poznała. Nie zwracam na nich uwagi, wiem, że ostatnią rzeczą, którą zrobią, będzie okazanie trawiącej ich ciekawości. Przecież im nie wypada. A jednak, widzę, że chętnie poznaliby nasz sekret, dowiedzieli się, czemu ostatnio mój uśmiech znikł, a ty stoisz tutaj, czekając na mnie.

Moje serce przyśpiesza. Zamiera. Odczuwam radość. Ukłucie żalu. Lęk. Ból. W moim wnętrzu toczy się nieprzewidywalna walka emocji, o to, która z nich ostatecznie wyjdzie na prowadzenie, otaczając mnie swoimi ramionami. Wygrywa ulga. Przyszedłeś. Jesteś gotów. Zrozumiałeś, albo, chociaż próbujesz to zrobić.

Postępuje krok na miękkich nogach, grożących w każdej chwili moim upadkiem. Wokół mnie panuje cisza. Żadne dźwięki nie dochodzą do moich uszu, jesteśmy tylko my. Ty i ja. Powo;o zbliżam się do ciebie, zmniejszając dystans między nami. Czuję, że zauważyłeś moją obecność, ale nie robisz nic, aby dać to po sobie poznać. Odwracasz się dopiero, kiedy jestem na wyciągnięcie ramion.

Mierzysz mnie nieprzeniknionym spojrzeniem. Ledwie dostrzegalny smutny uśmiech wpływa na twoje usta. Bije od ciebie smutek i niepewność, ale wciąż wyczuwam tę siłę, która daje mi oparcie. Milczysz. Milczę – nie potrzebujemy słów. Emocje przepływają między nami. Mój lęk ucieka. Przejmujesz go na siebie. Nawet nie wyciągając swoich rąk w moją stronę przytulasz mnie. Otaczasz mnie z każdej strony, tworząc kopułę bezpieczeństwa. Wystarczy, że na mnie spojrzysz, a smużki twojego zapachu dotrą do moich nozdrzy.

Twoje spojrzenie rozjaśnia się. Prześwituje przez nie strach. Przerażają cię nieprzewidywalne i niejasne sytuacje, a ta taka jest. Nie wiesz, co będzie z nami za rok. Pocieszę cię, też nie wiem. W końcu, po minutach, które upłynęły w ciszy, wyciągasz dłoń i dotykasz nią mego policzka. Ciepły szorstki dotyk twoich palców. Pieszczotliwy, a zarazem dramatyczny. Jeden krótki gest, który znaczy tak wiele. Gwałtownie wciągam powietrze, walcząc z emocjami, które mną owładnęły.

- Jesteś – stwierdzam, jakby była to rzecz najzwyklejsza w świecie. Ale przecież tak jest. Nie odpowiadasz, słowa nie zawsze są w stanie wyrazić to, co najważniejsze. Zamiast tego lekko unosisz kąciki ust do góry, posyłając w moją stronę ciepły uśmiech, okraszony spojrzeniem. To mówi więcej niż nie jedno zdanie.

Nie rozpoczynamy tego tematu. Wiemy, że niebawem będzie trzeba go zacząć, ale póki co próbujemy udawać, że wszystko jest w porządku. Tak jest lepiej. Musimy się cieszyć zwykłymi chwilami, jak najdłużej się da.

*


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
jolek
Praktykant



Dołączył: 01 Gru 2006
Posty: 473
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

 PostWysłany: Pon 22:54, 08 Sty 2007    Temat postu: Back to top

wow Smile a długo pisałaś ten kawałek? Smile

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Abby Carter
Stażysta



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 1272
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

 PostWysłany: Wto 8:13, 09 Sty 2007    Temat postu: Back to top

Szczerze? Z 5-6 godizn z przerwami Wink W piatek i sobotę^^

Z ciekawosci - domyślacie się o co chodiz z poczatkiem? Smile

Cytat:
Jedno krótkie słowo. Pięć liter, w których zawiera się tajemnica życia. Początek… i mój koniec.


Mój kolega próbuje to rozgrysć od dwóch dni i mu nie wychodzi, kolezanka też^^ Natomiast moja inna kupela rozwikłała zagadkę po 1.5 strony^^ Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
jolek
Praktykant



Dołączył: 01 Gru 2006
Posty: 473
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

 PostWysłany: Wto 20:50, 09 Sty 2007    Temat postu: Back to top

no też się nad tym nadal głowię... po kilku linijkach przyszła mi do głowy ciąża... ale od ciąży się umiera? to jest jakaś bardziej złożona kwestia...Sad

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Fanów Serialu Ostry Dyżur - ER Strona Główna -> FanFic Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach