Forum Forum Fanów Serialu Ostry Dyżur - ER Strona Główna Forum Fanów Serialu Ostry Dyżur - ER



Rover

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Fanów Serialu Ostry Dyżur - ER Strona Główna -> FanFic
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Patrice_Barnett
Pacjent



Dołączył: 10 Gru 2011
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

 PostWysłany: Pią 21:31, 16 Gru 2011    Temat postu: Rover Back to top

No to tak. Dzień dobry wieczór : )
Jestem nowa i od razu idę z grubej rury - opowiadaniem laughing
Mam nadzieję, że:
a) Wam się spodoba
b) Ja to skończę laughing

Nie zanudzam:Enjoy!

________________________________

Prologue

Słońce powoli wschodziło nad Chicago, oświetlając budynki, których mieszkańcy byli pogrążeni w głębokim śnie, a promienie odbijały się od szyb wieżowców, oślepiając idących ulicą ludzi. Wśród nich szła ona, upijając łyk za łykiem swojej kawy i rozmyślając nad wydarzeniami ostatnich tygodni. Wszystko zaczynało ją przerastać, powoli przestawała sobie radzić, ale musiała iść dalej. Bo wszystko dzieje się z jakiegoś powodu.
-No nie wierzę własnym oczom! – obróciła się, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, gdy dostrzegła idącego w jej stronę Lukę – Faith Lockhart zawitała na stare śmieci.
-Też się cieszę, że cię widzę, Luka – mruknęła, przytulając go. Przy swoich 160 centymetrach, musiała stanąć na palcach, a i tak ledwo objęła go za szyję – Wiesz, do teraz się zastanawiam. Jak ty uwiodłeś moją siostrę…?
-Sam nie wiem – odparł z uśmiechem, a Faith zaśmiała się. Postukała kilkakrotnie paznokciami w styropianowy kubek, wpatrując się w rozciągającą przed nimi panoramę miasta, i nawet nie zauważyła, że Luka przygląda jej się z uwagą – Coś nie tak?
-Co? – dopiero po chwili dotarło do niej, co powiedział – Nie, nie. Wszystko okej. Naprawdę.
Nie mogła mu powiedzieć. Nie jemu. Nie teraz. Nie tutaj. Zmusiła się do szerokiego uśmiechem, a Kovac tylko westchnął i objął ją ramieniem, prowadząc w stronę szpitala. Wiedziała, że się nie nabrał. Znali się, od kiedy jej siostra rozpoczęła staż w County General Hospital i od razu znaleźli wspólny kontakt. Luka znał ją lepiej niż Abby.
-No, no, no – uśmiechnęła się szeroko, słysząc głos, Pratta, który szedł w ich stronę – Luka, gdzieś ty dorwał tą pannę?
-Na skrzyżowaniu – odparł Kovac z uśmiechem, a Faith posłała mu rozbawione spojrzenie.
-Sprawdźmy czy nadal takie chuchro z ciebie – mruknął Greg, a ona pisnęła cicho gdy objął ją w pasie i uniósł kilka metrów nad ziemię. Mężczyzna zaśmiał się i odstawił ją, kręcąc głową – Przybrałabyś na wadze, co? To zalecenie lekarza!
-Staram się ale taki mam metabolizm! – odparła obronnym tonem, a on tylko się zaśmiał i oddał Jerry’emu kartę.
-Coś nieprawdopodobnego! – Susan podeszła do niej i ucałowała ją w policzek – Nasz Włóczykij wrócił!
-Ha – ha – ha – Faith posłała jej szeroki uśmiech i westchnęła cicho, patrząc na każdego po kolei – Cieszę się, że was widzę.
-Faith! – w następnej chwili poczuła silne uderzenie i jak czyjeś ramiona mocno obejmują ją w pasie. Zaśmiała się, łapiąc siostrę za szyję i ucałowała ją w policzek – Cholero jedna! Czemu nie zadzwoniłaś czy chociaż zadzwoniłaś, że przyjeżdżasz?
-Bo to była spontaniczna decyzja – odparła dziewczyna, a Pratt parsknął śmiechem – Jak zawsze zresztą.
-Powinnam się przyzwyczaić – mruknęła, kładąc kartę swojego pacjenta na blacie lady – Kurczę, ale się za tobą stęskniłam.
-Muszę powiedzieć siostrzyczko, że wyglądasz kwitnąco – oznajmiła, znacząco zerkając na Kovac’a, który tylko się szeroko uśmiechnął – Ciąża ci służy.
-Mówię jej dokładnie to samo – koło nich pojawiła się Neela. Ucałowała Faith w policzek i posłała przyjaciółce znaczące spojrzenie – Widzisz, Abby, jeśli nie tylko ja to mówię to znak, że wszystko jest dobrze!
-A czy Abby w ciąży powinna pracować w szpitalu? – spytała nagle Faith, a siostra spiorunowała ją wzrokiem.
-Lepiej nie zaczynaj tego temu – mruknął Jerry, zerkając na Kovac’a, który był wyraźnie niezadowolony – Między tą dwójką była ogromna wojna o to czy Abby może pracować czy nie.
-Poszliśmy na ugodę – oznajmiła Abby, całując Lukę w policzek – I ja biorę tylko drobne otarcia, rany do zszycia i podejrzenia chorób niezaraźliwych.
-Czyli obijasz się, mówiąc krótko? – zapytała z rozbawieniem Faith, a Abby spojrzała na nią znacząco i bez słowa odeszła.
-I bardzo dobrze – oznajmił Kovac, wręczając Neeli i Greg’owi po jednej karcie – W ciąży trzeba odpoczywać, a nie ciężko pracować.
-Luka, jesteś lekarzem i nie wiesz, że ciąża to nie choroba? – zapytała z rozbawieniem, a ten tylko zmroził ją wzrokiem i odszedł do swoich pacjentów.
-To co, Jerry? - zapytała, przyglądając się mężczyźnie z cwaniackim uśmieszkiem – Masz coś w czym mogę ci pomóc?
-Jasne – odparł – Co wolisz: mniej czy bardziej obrzydliwe?
-Mniej, rzecz jasna – była przekonana, że dostanie coś w stylu zaniesienia dokumentów do archiwum czy zaniesienia komuś dokumentów.
-Przynieś cztery kawy, dwie paczki pączków i butelkę pepsi – oznajmił, wręczając jej pięćdziesięciodolarowy banknot. Dziewczyna, lekko zdziwiona, powtórzyła sobie w myślach i wyszła, zabierając od niego pieniądze.

*

-Dzień dobry wszystkim! – Ray wszedł rześko do Izby Przyjęć, poprawiając spoczywająca na jego ramieniu gitarę. Podszedł do recepcji i zerknął na tablicę – Co mamy, Jerry?
- Ty masz skręcony nadgarstek i rozcięcie uda – oznajmiła Lewis, wręczając mu karty pacjentów i pioronując go wzrokiem – Możesz mi wyjaśnić, dlaczego się spóźniłeś?
-Zaspałem – odparł, przeglądając kartę choroby pacjenta ze skręconą kostką – Wszystkie badania zrobione. To co ja mam zrobić?
-Wypisać – odparła, a on tylko jęknął ciężko. Ruszył w stronę dyżurki, unosząc dłoń w geście przywitania w stronę Kovac’a i posyłając kilka olśniewających uśmiechów w stronę mijających go pielęgniarek.
-O, Sam! – blondynka zatrzymała się i posłała mu pytające spojrzenie – Powiedz, że idziesz w stronę stołówki?
-Nie, nie idę – odparła ze śmiechem, unosząc w dłoni woreczek z kroplówką – Muszę to zanieść Weaver.
-Będę ci kupował kawę przez tydzień – odparł, patrząc na nią błagalnie.
-Dwa tygodnie – odparła po chwili, zakładając dłonie na piersi – Co chcesz?
-Sałatkę, którą uwielbiają wszyscy z Izby Przyjęciami – odparł, a blondynka szepnęła coś co zabrzmiało jak „Wiedziałam” lecz odeszła w stronę sal zabiegowych – Jesteś cudowna!
Dziewczyna uniosła rękę w geście powiedzenia mu, że doskonale o tym wie, a on, śmiejąc się cicho pod nosem, wszedł do dyżurki i podszedł do swojej szafki. Czekało go dwanaście godzin pracy, ratowania ludzkiego życia, zszywania kolejnych nadgarstków, głów i męczenia się z zrzędliwymi pacjentami. Idealny plan na sobotę, nie ma co.
-Abby, mam spraw… - poderwał głowę, a na widok ślicznej czarnowłosej, pokiwał z uznaniem głową – A, przepraszam. Szukam Abby. Nie wiesz gdzie ona jest?
-Niestety nie – odparł, dokładnie lustrując ją wzrokiem – Ale może ja mogę ci pomóc.
Dopiero gdy weszła i zamknęła za sobą drzwi, dostrzegł jak śliczna jest. Złote włosy miała związane w wysokiego kucyka, a duże, brązowe oczy podkreśliła czarną kredką. Była zgrabna, co idealnie podkreślały obcisłe, jasne jeansy i czarny t-shirt. Odgarnęła do tyłu włosy, zakładając dłonie na piersi.
-Chodzi mi o to, że jeden pacjent uparcie twierdzi, że jestem lekarką – odparła z przekąsem, wyglądając przez okno w drzwiach – I próbuję się go pozbyć. Skoro tu jesteś to domyślam się, że jesteś lekarzem. Możesz to zrobić za mnie?
Ray zaśmiał się i wyszedł, a ona zaraz za nim. Rozglądał się przez chwilę ale gdy nie dostrzegł żadnego błąkającego się pacjenta, posłał jej pytające spojrzenie. Dziewczyna westchnęła ciężko, kładąc dłonie na biodrach.
-W chwili, w której znalazłam kogoś, kto mnie od niego uwolni, on zniknął – mruknęła z przekąsem, a on zaśmiał się tylko – Co mam zrobić gdy znów mnie zaczepi?
-Odesłać go do najbliższego lekarza – odparła chłopak, wzruszając ramionami – Jeżeli faktycznie mu coś jest, pójdzie do niego jak powiesz, że nie masz kwalifikacji.
- I tak próbowałam – szepnęła – Ale on twierdzi, że próbuję go zbyć.
-To dowiedz się co mu jest – odparł po chwili namysłu – A potem, niby w celu skonsultowania się, zaprowadź go do któregoś z lekarzy.
-Rozumiem – odparła, a na jej twarzy pojawił się cwaniacki uśmiechem – A czy to ty możesz być tym lekarzem…?
-Mogę być nawet twoim prywatnym, jeśli tego chcesz – odparł, a ona zaśmiała się cicho – W sumie, nawet się nie przedstawiłem. Jestem Ray. A jak z tobą?
-Faith – odparła, ściskając jego wyciągniętą dłoń – Stażysta czy nowy lekarz?
-Stażysta – odparł z dumą, a ona zaczęła śmiać się z jego miny – No co? To bardzo odpowiedzialna rola. Musze nosić próbki, zszywać marudnych pacjentów, a raz na jakiś czas trafi mi się wyzwanie czyli uratowanie komuś życia. Mogę też dyskutować ze starymi babciami, które przyszły do nas po raz kolejny z zatwardzeniem…
-Dobra, dobra, te szczegóły życia stażysty mnie nie interesują – mruknęła ze śmiechem, a on już wiedział, że zaczęła go lubić. „Rybka na haczyku” przemknęło mu przez myśl „Teraz trzeba wciągnąć linkę”
-O, Faith tu jesteś – koło nich zmaterializowała się Abby – Chodź, idę na lunch. Musimy pogadać. Mam ci tyle do opowiedzenia.
-Na razie – mruknęła blondynka, uśmiechając się szeroko w stronę Ray’a. Nagle dostrzegła idącego w pośpiechu w jej stronę starszego mężczyznę. Wskazała na niego i szepnęła bezgłośnie „To on”.
-Proszę pana – Ray podszedł do niego, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech – Czy mogę jakoś pomóc? Jestem lekarzem.

*
Nabiła na widelec kawałek kurczaka i włożyła go sobie do ust, przyglądając się stojącej przed barem rodzinie. Kobieta rozbawiała trzymanego na rękach chłopczyka, a ojciec dziecka próbował im zrobić zdjęcie. Faith zaśmiała się gdy chłopiec pociągnął za kolczyk matki w chwili, w której ojciec nacisnął przycisk na aparacie.
-Co się tak przyglądasz? – zapytała z rozbawieniem Abby – Czyżby moja ciąża udzielała się tobie?
-Nie, nie – mruknęła z uśmiechem – Po prostu… Marzy mi się żeby mieć kogoś na stałe, wiesz?
-To osiądź w jednym miejscu – odparła Abby takim tonem jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Faith zaśmiała się cicho, kręcąc głową. Nie umiała zostać w jednym miejscu, gdy coś jej nie wychodziło to wyjeżdżała, zmieniała miejsce zamieszkania i próbowała zaczynać od nowa. Po prostu uciekała – Poznaj nowych ludzi, znajdź pracę. Może tam wreszcie kogoś poznasz.
-Nie umiem zamieszkać w jednym miejscu i doskonale o tym wiesz – odparła twardo Faith, upijając łyk swojego soku – Nie potrafię.
-Bo uciekasz – odparła Abby, a Faith posłała siostrze zdumione spojrzenie – Nie patrz tak na mnie. Doskonale wiesz, że nie umiesz zamieszkać w jednym miejscu dlatego, że jedynym słusznym rozwiązaniem jest dla ciebie ucieczka gdy życie zaczyna ci się komplikować.
Faith nie odpowiedziała, dłubiąc widelcem w sałatce. Abby miała rację ale ona nie chciała jej tego przyznać. Nie chciała powiedzieć jej, że ma cholerną rację i, że wszystko do tej pory rozwiązywała ucieczką. Nie potrafiła przyznać się do tego, że nie widziała innego, sensowniejszego rozwiązania.
-Widziałam, że dzisiaj rozmawiałaś z Ray’em – zaczęła Abby, a na twarzy jej siostry pojawił się szeroki uśmiech – Jest niczego sobie, to racja. Ale uważaj na niego.
-Dlaczego?
-To nasz szpitalny podrywacz – Abby upiła łyk swojego soku, a Faith parsknęła śmiechem – Naprawdę, oczarowuje wszystkie pielęgniarki do tego stopnia, że odwalają za niego brudną robotę.
-Abby – dziewczyna zerknęła na siostrę z cwaniackim uśmiechem, odgarniając do tyłu swoje włosy – O mnie nie musisz się martwić. Wiesz przecież, że ja nie daję się tak łatwo facetom.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Patrice_Barnett dnia Pią 21:33, 16 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Fanów Serialu Ostry Dyżur - ER Strona Główna -> FanFic Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach